Słowo na niedzielę: IV NIEDZIELA WIELKANOCNA

               IV Niedziela Wielkanocna nazwana jest Niedzielą Dobrego Pasterza i rozpoczynamy nią tydzień modlitw o POWOŁANIA w Kościele. Papież Franciszek skierował do nas Orędzie w którym stawia za wzór św. Józefa i wskazuje na kilka ważnych elementów w kształtowaniu powołań chrześcijańskich.
               Pierwsze ze zdań jakie Franciszek zapisuje w tym orędziu na temat św. Józefa brzmi: „Święty Józef NIE ZADZIWIAŁ”. I myślę, że to jest bardzo zaskakujące, dlaczego? Bo właśnie TO NAS ZADZIWIA! Zadziwia to, że On nie zadziwiał, a jednak zadziwia… „Nie był obdarzony szczególnymi charyzmatami, nie wydawał się wyjątkowy w oczach tych, którzy go spotykali. Nie był sławny i nie zwracał na siebie uwagi: Ewangelie nie odnotowują ani jednego jego słowa”. Nie miał nic szczególnego…. A jednak JEST szczególny. I Papież zwraca uwagę: „POPRZEZ SWOJE ZWYCZAJNE ŻYCIE, UCZYNIŁ COŚ NIEZWYKŁEGO W OCZACH BOGA”. I to jest pierwsza cecha chrześcijańskiego powołania – RZECZY ZWYKŁE CZYNIĆ NIEZWYKLE! I to może być o mnie i o każdym z nas! Może moje życie dziś nie jest szczególnie zadziwiające, może większość nawet nie wie o moim istnieniu! Zobacz, co Bóg może dokonać w Twoim życiu!
               Ale nie na tym kończy się fenomen Józefa, on uczynił coś więcej! Nie tylko rzeczy zwykłe czynił niezwykle, ale także TO CO NIECODZIENNE, uczynił CODZIENNOŚCIĄ! Przecież nie każdy ma możliwość mieszkania z Najświętszym Sakramentem – z Jezusem – pod jednym dachem, a on mieszkał. Nie każdy ma taką zażyłą relację z Matką Bożą, wielu ją widziało, wielu się objawiła, ale za każdym razem widzenie było krótkie i się skończyło. A Józef mógł z Nią przebywać ciągle. Oto pełny wymiar chrześcijańskiego powołania, TO CO WYJĄTKOWE, to co NIECODZIENNE, uczynić ZWYCZAJNYM – uczestnictwo we Mszy, ma stać się codziennością, czytanie Słowa, modlitwa, przyjmowanie sakramentów, miłość nieprzyjaciół – nie raz na jakiś czas, tak od święta, ale codziennie.
               Papież Franciszek szuka ŹRÓDŁA POWOŁANIA Józefa i wskazuje, że w jego życiu powołanie odbywało się PODCZAS SNU. Józef miał cztery sny (Mt 1, 20; 2,13.19.22). Za każdym razem SEN zmieniał jego życie i decyzje, i za każdym razem Józef dostosowywał się do nieznanych dla niego planów Bożych. Papież zadaje pytanie: „CZYM BYŁ SEN NOCNY , by pokładać w nim tak wielką ufność?” I Odpowiada: „Choć w starożytności poświęcano snom wiele uwagi, to jednak był on MAŁO ISTOTNY, w porównaniu z konkretną rzeczywistością życia”. Ojciec Święty chce nam powiedzieć, że POWOŁANIE kryje się często w sytuacjach, które nam się wydają być MAŁO ISTOTNE, mało znaczące. Uśmiech, dobre słowo, pomoc potrzebującemu, cicha modlitwa, moje codzienne obowiązki, rzetelne wykonywanie swojej pracy… Józef zaufał temu, co wydaje się być mało istotne – my często mówimy: Ojej.. całe szczęście, to był TYLKO sen… To co dla nas może być czymś TYLKO, w oczach Bożych może mieć znaczenie zbawcze! Tak jak zbawcze było przyjęcie brzemiennej Maryi, ucieczka do Egiptu czy zamieszkanie w Nazarecie… „Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się WE ŚNIE i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 20).
               I jeden z najmocniejszych obrazów jaki ukazuje Franciszek, dla mnie jest bardzo wymowny i pomaga mi bardziej przekonać się też do mojego zadania, jakie Kościół mi na ten moment zlecił. „ODWAGA podążania za wolą Bożą. Tak właśnie dzieje się w powołaniu: Boże wezwanie zawsze popycha do WYJŚCIA, do dawania siebie, do PRZEKRACZANIA SIEBIE. NIE MA WIARY BEZ RYZYKA. Tylko ufne poddanie się łasce, ODŁOŻENIE NA BOK WŁASNYCH PLANÓW I WYGÓD, pozwala prawdziwie powiedzieć Bogu „tak”. A każde „tak” przynosi owoce, ponieważ WPISUJE SIĘ W WIĘKSZY PLAN, który WIDZIMY ZALEDWIE W ZARYSIE, ale który BOSKI ARTYSTA zna i realizuje, aby uczynić z każdego życia ARCYDZIEŁO. W tym sensie św. Józef stanowi WZORCOWĄ IKONĘ akceptacji Bożych planów”.
               To jest piękny obraz powołania! Franciszek mówi tak:Skąd bierze się LĘK przed wejściem w powołanie? Stąd, że każdy z nas ma SWÓJ PLAN na życie, ma SWÓJ OBRAZ. Piękny obraz. Namalowany! Zaprojektowany. Piękne kolory, wszystko w proporcjach. Obraz całkowicie ukończony i oprawiony złotą ramą. I ten obraz chcemy zrealizować w życiu. A tu nagle przychodzi Bóg i PROPONUJE NAM jakiś „ZARYS”, SZKIC, pewną ideę.. I pierwszy moment jest taki: Ale Panie Boże, zobacz! Spójrz! Ja mam piękny obraz już namalowany, już wykończony, już obramowany! Zobacz jaki piękny! Nie chcesz? Nie trzeba się już nad nim trudzić! Szukać malarza, farb… Wszystko gotowe, SPÓJRZ! Weźmy TEN mój!!! Ale Bóg chce nam dać coś PIĘKNIEJSZEGO, chce nam dać ORYGINAŁ!!! Obraz wpisujący się w większy obraz, ARCYDZIEŁO!!! Tylko najtrudniejsze jest to, że TERAZ widzimy szkic, projekt, ideę i w zestawieniu z naszym wykończonym obrazem, ten Boży zarys jawi się nam jako istne szaleństwo… To tak, jakby zamiast obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej zawiesić sobie na ścianie czystą kartkę… Wszyscy by powiedzieli: Zwariowałeś?! Ale trzeba ZARYZYKOWAĆ i odpowiedzieć: Spokojnie, tu zawiśnie ORYGINAŁ, nie kopia. ORYGINAŁ, ARCYDZIEŁO.
               Te i wiele innych ważnych myśli dla chrześcijańskiego powołania podsuwa nam Ojciec Święty Papież Franciszek na dzisiejszą Niedzielę Dobrego Pasterza. Św. Józef zachwyca tym, że nie zachwycał. Czynił rzeczy zwykłe, niezwykle i to co niecodzienne uczynił codziennym. Jego powołanie zaczęło się od snu, który jest obrazem tego co mało istotne w naszym życiu, ale w oczach Bożych niesłychanie ważne.I na koniec widzimy Józefa jako IKONĘ zgodny na Bożą wolę, bo ODWAŻYŁ się przyjąć zarys, szkic Bożych planów, widzianych początkowo jakby we śnie, ale jednak dziś widzimy wyraźnie, na jawie, że warto zrezygnować ze swoich szczegółowo przygotowanych projektów, bo z „Boskim Artystą” dokonamy jeszcze większych i piękniejszych dzieł.
               I może na koniec… A co jeśli nie będzie powołań? Co jeśli nie przyjdzie do seminarium ani jeden kleryk, ani jedna postulantka nie rozpocznie formacji i ani jedna para narzeczonych nie przyjdzie na kurs przedmałżeński? Czy w TEJ SYTUACJI moje powołanie ma SENS? Odpowiedzieć pomaga nam św. Józef. On powierzył swoje życie, by realizować Boże plany, zaufał, był im wierny, ale… ale nie zobaczył ich owocu będąc na ziemi. Widzi je z nieba, ale umierając (w sumie nawet nie wiemy kiedy umiera św. Józef), nie widział żadnych dzieł zbawczych Jezusa, uzdrowień, wskrzeszeń, nie widział Zmartwychwstałego Pana. A CZY MIAŁO SENS JEGO WIERNE PEŁNIENIE BOŻEGO POWOŁANIA…?
               Na to pytanie już każdy z nas osobiście niech da odpowiedź swoim życiem…

Rozważania: Ks. Karol Kowalik

Możliwość komentowania jest wyłączona.