Słowo na niedzielę – 23.05.2021 r. – Niedziela Zesłania Ducha Świętego

NIEDZIELA ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO
Dz 2, 1-11; Ga 5, 16-25
23.05.2021

               „Zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak tamci przemawiali w jego własnym języku”. Jaki to był język? Skoro WSZYSCY słyszeli, od KAŻDEGO, swój język? Jak to może być, że mówię coś ja, w swoim języku, a każdy inny człowiek – Francuz, Anglik, Niemiec – słyszy swój język? Jaki to zatem JĘZYK rozumiany przez wszystkich?

               Tym językiem jest MIŁOŚĆ! Takiego alfabetu używa Duch Święty. Bo miłość jest rozumiana wszędzie i przez wszystkich. Jeżeli się do kogoś uśmiecham, to uśmiech rozumie każdy – nie ważne jaki ma kolor skóry, jaką wyznaje wiarę czy w jakim języku mówi. Ten gest miłości jest rozumiany przez każdego. Wyciągnięcie ręki by pomóc, podejście do kogoś kto upadł, by pomóc mu wstać, przytulenie.. Tak! To jest język zrozumiany!

               Wcale nie chodzi o to, żeby mówić w różnych językach świata! To chodzi o to, by pokazać życiem swoje słowa! Św. Paweł wymieniając owoce Ducha, nie zapisuje, że są nimi francuski, angielski, hebrajski czy nawet aramejski! Ale wymienia: „Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”.

               To jest ALFABET BOGA! Radość rozumie każdy! Pokój! Cierpliwość czy opanowanie! Tak mówi Bóg! I takiej mowy udziela Duch Święty człowiekowi. Jeśli w ten sposób będziemy mówić, każdy z nas zrozumie i pozna prawdę, prawdę o Bogu, który tak działa, prawdę o powołaniu człowieka, powołaniu do miłości i dobra, prawdę o świecie, który został stworzony przez Boga, po to, by dobro się szerzyło!

               Przyjdź Duchu Święty!

Rozważania: Ks. Karol Kowalik

Słowo na niedzielę: VI NIEDZIELA WIELKANOCNA 2 maja 2021 r.

VI Niedziela Wielkanocna
J 15, 9-17
1J 4, 7-10
               Mama musi często przymuszać dziecko, żeby coś zjadło. Pamiętam jak żona mojego brata ciotecznego kombinowała, żeby nakarmić swojego syna, chodziła z nim w różne miejsca, żeby choć trochę zjadł zupy… Nauczyciele przymuszają swoich uczniów do nauki, żeby osiągnęli coś w życiu. Znaki drogowe wymuszają na nas przepisową jazdę, zgodną z zasadami bezpieczeństwa, aby każdy dotarł do celu swojej podróży. TAK SAMO BÓG, On wymaga od nas MIŁOŚCI, bo wie, że ona jest nam NIEZBĘDNA do ŻYCIA. „To wam PRZYKAZUJĘ, abyście się wzajemnie MIŁOWALI”.
               Dlaczego Bóg nas musi PRZYMUSIĆ do miłości, daje nam PRZYKAZANIE? Bo wie, że łatwo nam jest się Z NIEJ ZWOLNIĆ. Często wystarczy małe słowo, aby nas zamknąć na miłość, na drugą osobę. Czasami wystarczy mała uraza i już nie potrafimy kochać. Dlatego Bóg daje przykazanie, abyśmy NIE REZYGNOWALI Z MIŁOWANIA, choć jest ono trudne. Tak jak przepisowa jazda samochodem jest trudna, rozumie to każdy kierowca.
               Dlaczego jeszcze PRZYKAZANIE MIŁOŚCI? Ponieważ tylko miłość pozwoli nam się STAĆ W PEŁNI CZŁOWIEKIEM, tylko dzięki miłowaniu możemy się rozwijać i dojrzewać. Jak przestaję kochać, jak zaczynam używać agresji, jak mam żal w sercu, zaczynam maleć, przestaję żyć w pełni, nie rozwijam się. Każdy kto ma w swoim sercu urazę, nawet najbardziej uzasadnioną, doświadcza, że jest jakby zamknięty w więzieniu i nie potrafi z niego wyjść. BRAK MIŁOŚCI często bardziej ZABIJA NAS! Można powiedzieć, że kiedy nie kocham, staję się OFIARĄ NIENAWIŚCI. Dlatego to ja cierpię.
               Bóg nam daje przykazanie miłości, bo chce żebyśmy żyli, i to ŻYLI W PEŁNI. Dlatego nie odpuszcza w mobilizowaniu nas do kochania. To nawet nie chodzi o to, żeby ten, ku któremu żywię urazę dostał kolejną szansę, ale chodzi o to, by moje serce było wolne, bym ja dostał nowe życie. Dlatego Bóg daje przykazanie miłości, bo wie, że łatwo nam z niej zrezygnować, a więc łatwo nam zrezygnować z życia. „Lepiej być męczennikiem miłości, niż być torturowanym przez nienawiść” (kard. Wyszyński).
               To co jest najpiękniejszego w tym Chrystusowym przykazaniu miłości, to to, że On nie wymaga od nas czegoś, co jest dla nas nieosiągalne. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak JA WAS UMIŁOWAŁEM”. Bóg nakazuje nam kochać, bo jest to DLA NAS DOBRE, ale zanim nam każe do czynić, to DAJE NAM WSZELKIE ŚRODKI, by to czynić. DAJE NAM SIEBIE!!! „Nikt nie a większej miłości o tej, gdy ktoś ŻYCIE ODDAJE za przyjaciół swoich”. A On oddał na nas swoje życie i nazwał nas przyjaciółmi!
               To nie jest tak, że On wymaga od nas rzeczy niemożliwych, albo czegoś o co musimy sami zabiegać, starać się, wysłużyć czy w sobie wypracować. On nam DAJE SIEBIE, a więc MIŁOŚĆ, bo „Bóg jest miłością”, jak słyszymy u św. Jana. Daje nam miłość i mówi: KOCHAJCIE! Korzystajcie z niej. Ona jest dla Was, dla Waszego dobra, abyście żyli!!!
               W ostateczności przykazanie miłości, bardzo konkretnie ustanawia RELACJĘ jaka jest między człowiekiem a Bogiem, między MNĄ, a NIM! „Każdy, KTO MIŁUJE, NARODZIŁ SIĘ Z BOGA”. Przykazanie miłości jest nade wszystko doświadczeniem narodzin z Boga! BÓG MNIE RODZI! Bóg daje mi życie, ja powstaję w Jego łonie, On mnie kształtuje. Dzięki Niemu żyję, On się zdecydował na mnie! Dał mi wszystko, a teraz mówi mi, żebym z tego korzystał, z tego co jest we mnie, z Bożego życia, danego mi w momencie chrztu świętego.
               „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”. Jak piękna jest nasza wiara… To co TRZEBA, co MUSZĘ, co POWINIENEM… to MIŁOWAĆ! A jak to czynić? Po prostu WEŹ ją i kochaj… Niby tak mało i tak prosto, a jednak każdy z nas wie, że często życia brakuje, by to spełnić.

Rozważania: Ks. Karol Kowalik

Słowo na niedzielę: V NIEDZIELA WIELKANOCNA 2 maja 2021 r.

V NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
J 15, 1-8
               To co łączy Ewangelię tej niedzieli z zeszłą, to słowa Jezusa: „JA JESTEM krzewem winnym”. Tydzień temu czytaliśmy słowa Jezusowe: „JA JESTEM dobrym pasterzem” (J 10, 11). Jezus kilkakrotnie określa siebie za pomocą tej składni: „JA JESTEM…”.
               „JA JESTEM chlebem żywym” (J 6, 51).
               „JA JESTEM światłością świata” (J 8, 12).
               „JA JESTEM bramą owiec” (J 10, 7).
               „JA JESTEM dobrym pasterzem” (J 10, 11).
               „JA JESTEM życiem i zmartwychwstaniem” (J 11, 25).
               „JA JESTEM drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6).
               Jezus używa WŁASNEGO IMIENIA BOGA! Mówiąc o sobie, używa Imienia, które Bóg objawił Mojżeszowi: „Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: JESTEM, KTÓRY JESTEM” (Wj 3, 14). Święte Imię Boga, Boga Wszechmogącego, Pana, Stworzyciela nieba i ziemi. Święte Imię Boga do którego Żydzi mieli wielki szacunek: „Skoro więc Jezus rzekł do nich JA JESTEM cofnęli się i upadli na ziemię” (J 18, 6).
               Jezus używając jednak TEGO ŚWIĘTEGO IMIENIA BOGA, przedstawiając siebie, dodaje do niego uzupełnienie, bardzo ZWYCZAJNE, codzienne, OKREŚLENIA zaczerpnięte z ŻYCIA LUDZKIEGO. Chleb, światło, brama, pasterz, życie, śmierć, droga, prawda…
               Dlaczego Jezus dokonuje takiego ZESTAWIENIA? Z jednej strony Święte Imię Boga Wszechmogącego, a z drugiej zwyczajny obraz, zaczerpnięty z codziennego, zwyczajnego życia ludzkiego?
               Jezus chce w ten sposób WPISAĆ ŻYCIE BOGA W CODZIENNE ŻYCIE CZŁOWIEKA. Jezus chce przybliżyć Boskie życie, życiu człowieka. Bóg staje się BLISKI każdej i każdemu z nas! Ta Ewangelia uwypukla nam, stawia przed oczy bliskość Boga, Jego radykalizm w zaangażowaniu się w relację z nami. Ale to zestawienie mówi nam o czymś jeszcze innym…
               Nie tylko Jezus wpisuje życie Boga w nasze ludzkie życie, ale dzięki Niemu, każdy i każda z nas może WPISAĆ SWOJE ŻYCIE W ŻYCIE BOGA!!! Tak jak życie ludzkie staje się życiem Boga, tak życie Boga, może stać się życiem człowieka. To daje nam dziś Chrystus! Bóg-Miłość, wpisuje się w moje życie, ale i ja mogę wpisać moje życie w Boga-Miłość! Bóg-Nadzieja, On wpisuje się we mnie, ale i ja mogę wpisać się w Boga-Nadzieję! Tak jak Bóg zniża się do mnie, tak ja mogę wzbić się do Niego. Jak Bóg przyjmuje na siebie ludzkie określenia, tak człowiek może przyjąć na siebie określenia Boskie – mogę być człowiekiem pokoju, człowiekiem jedności, człowiekiem wierności, nadziei, prawdy, sprawiedliwości, nade wszystko człowiekiem miłości. Jezus wpisuje w obraz Boskiego życia, życie każdego człowieka.
               Jezus określa siebie ludzkimi obrazami, żebyśmy my mogli opisać siebie obrazami Boga. I tutaj wracamy do początku: „Stworzył więc Bóg człowieka na SWÓJ OBRAZ, na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1, 27). Bo obraz krzewu, winorośli, ten obraz może nas doprowadzić do obrazu Raju, do obrazu życia BLISKO BOGA, w zażyłej przyjaźni z Nim, relacji osobowej, do dostępu, do drzewa życia. Czego potrzeba, by to się w nas dokonało? By móc wpisać się w obraz Boży?
               „Trwajcie we mnie”. Inaczej mówiąc, nie oddzielajcie się od krzewu, bądźcie w krzewie, zapuśćcie KORZEŃ. Potrzebny jest korzeń, by nie uschnąć, by czerpać życiodajne minerały. Korzeń po łacinie to RADIX, a od tego słowa pochodzi polskie słowo RADYKALIZM. Często radykalizm kojarzy się ze słowem „nagły”, mówimy, że ktoś rzucił palenie radykalnie, tzn. nagle, bez zastanawiania, w mgnieniu oka. Ale być radykalnym znaczy dosłownie MIEĆ KORZEŃ, być umocowanym, BYĆ ZALEŻNYM, trwać. Nie chodzi o nagłe, silne zrywy, ale wierne, codzienne trwanie, zakorzenianie się.Tak jak Szaweł w pierwszym czytaniu, po nagłym nawróceniu, potrzebował czasu, by się zakorzenić w Chrystusa (Dz 9, 26-31).
               Wpiszemy swoje życie w obraz życia Bożego wtedy, gdy będziemy ZAKORZENIENI w BOGU, radykalnie z Nim złączeni, ŻYCIODAJNIE połączeni. Papież Franciszek mówi, że trzeba mieć korzeń, a nie kotwicę (Christus vivit, 200). Dlaczego? Bo kotwicę zarzuca statek, czyli martwy obiekt, a korzeń ma istota ożywiona. Korzeń nie tylko daje mi życie, ale nade wszystko stawia mnie w określonej relacji z Bogiem, RELACJI ŻYWEJ i DAJĄCEJ ŻYCIE, a nie martwej, która nie ma większego dla mnie znaczenia.
               Tylko żywa, zakorzeniona w modlitwie, Słowie, Sakramentach relacja z Bogiem, może spowodować ten piękny dar, odkrycia Bożego życia w moim życiu i mojego życia w Bożym. Ta relacja do Boga żywego może na nowo uczynić moje życie, życiem w bliskiej relacji z Bogiem, może uczynić moje życie na obraz życia Bożego, może zaprowadzić mnie z powrotem do Raju, może uczynić możliwym życie człowieka na wzór i sposób życia Boga.

Rozważania: Ks. Karol Kowalik

Intencje Żywej Róży na maj 2021 r.

1. Módlmy się, aby odpowiedzialni za finanse współpracowali z rządami w celu uregulowania sfery finansowej i chronienia obywateli przed jej zagrożeniami.
2. Za nowe, święte powołania kapłańskie i zakonne z naszej parafii.
3. Za Ojczyznę.
4. O pokój na świecie i ustanie epidemii koronawirusa.

Msza św. z intencji Żywej Róży 16.05.2021 r. godzina 18:00.